Tłusty pączur, czy smakowity pączek?

1Przygotowanie tradycyjnych pączków trwa o koło półtorej godziny. Czy jest możliwe wydziergać jednego pączka, w krótszym czasie? Takie wyzwanie narzuciłem sobie wczoraj popołudniu. Zebrałem szydełko, nożyczki, dwa kłębki włóczki, nitkę i usiadłem przed telewizorem koło 16. O której udało mi się skończyć pączka?

Na początku pracę szły szybko. Wiedziałem jak mój szydełkowy deser ma wyglądać, więc bez zastanawiania zaliczałem kolejne oczka i słupki. Wszystko zaczęło się komplikować, kiedy przeszedłem do zwężania podstawy. Po drugim przerobionym rządku zauważyłem, że jeśli dalej będę tak robił to mój smakowity pączek przepoczwarzy się w tłustego pączura. Musiałem się więc cofnąć. Kilka rządków mnie to kosztowało, ale nauczyłem się już nie biadolić, kiedy muszę spruć część nowego projektu. No i poszło. Doszedłem do tego momentu, gdzie pojawia się na pączku charakterystyczna jaśniejsza obręcz. Czas, więc na zmianę koloru, ale zanim do tego dojdzie spójrzmy na zegarek. Mamy 17.00. Czy dam radę? Skoro czeka mnie jeszcze tylko góra, wypchanie pączka watoliną i zrobienie polewy, myślę, że tak.

Niestety dalsza część projektu nie szła już tak szybko. Dopiero chwilę przed w pół do szóstej pączek nabrał znajomego kształtu. Czas minął jednak właściwie w dobrym momencie, gdyż mogłem sobie osłodzić moją porażkę pracą nad lukrem;)

-Tylko jak go zrobić?
-Wełna? a może kordonek?
-Wełna, wełna nie będę się pieprzył małym szydełkiem.

Decyzja zapadła. Poszukałem w moim magazynie odpowiedniego kłębka. Nie mógł być biały, tylko lekko żółtawy, aby sprawiał wrażenie przezroczystego. No i musiał mieć delikatną puszystość. Znalazłem. Na początku chciałem zrobić lukier w formie koła. Jednak kiedy zrobiłem kilka słupków nie bardzo przypominało mi to słodką zlewającą się masę. Zastanawiałem się jak zrobić efekt tego spływania. Wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, że mogę zrobić w przedostatnim rządku kilka „macek”, dorabiając łańcuszki w kilku miejscach, a następnie w ostatnim rzędzie obronić całość na około. Poszło mi to dosyć szybko. Lukier gotowy. Na koniec została mi już tylko skórka pomarańczowa. Tylko – to zdecydowanie złe słowo, kiedy do gry wchodzą małe koraliki, którymi chciałem ozdobić pączek. Nie lubię dziubdziać w takiej drobnicy. Zeszło mi, więc na tym jakieś pół godziny. Byłem zadowolony z efektu, jednak to co stało się podczas pracy nad ostatnią częścią projektu na biurku było masakrą. Klej był wszędzie, a koraliki zbierałem drugie tyle czasu i jestem pewien, że przez kilka dni będę je jeszcze wynajdywał w zakamarkach biurka:D

Zapraszam na pączka. Smacznego!;)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *