ŚDM 2016, czyli Światowe Dni Moich Kumpli

 

śdm2016

Idę ulicą wraz z innymi pielgrzymami na drogę krzyżową zorganizowaną podczas 4 dnia ŚDM. Po chwili macha do mnie nieśmiale dziewczyna. Odmachuję jej. Później próbuje do mnie zagadać wraz z koleżankami i pyta: Where are you from? Ja na to: I’m from Poland. Po tej odpowiedzi grupa zmieszała się i skończyliśmy rozmowę. Dlaczego wspominam Wam o tej chwili? Czemu w tytule zmieniłem nazwę wydarzenia? O tym w dzisiejszym poście. 

Od początku Światowych Dni Młodzieży w moim mieście, kiedy spotkałem pierwszą grupę pielgrzymów ogarnął mnie spokój i radość. To jak międzynarodowe wakacje w jednym miejscu. Uwielbiam wyróżniających się ludzi, a w tym czasie każdy pielgrzym ze swoim dziedzictwem kulturowym czy to w postaci flagi, czy stroju się taką osobą stawał. Moi tu przyjechali – tak komentowałem każdą chwilę obcowania z naszymi gośćmi z różnych stron świata. To właśnie doskonale pokazuje sytuacja, którą opisałem na początku posta. Ubrany w szaro-czarne dresowe spodnie w azteckie wzory, koszulkę z wydzierganym przeze mnie kołem z ćwiekiem na środku i plecakiem w loga super bohaterów czułem się wśród pielgrzymów jak jeden z nich.

Szczególnie odnosiło się to do Francuzów i Włochów. Dlaczego? Od dziecka jestem temperamentnym chłopakiem. Czuję się wręcz wyjęty z ulic hiszpańskich miast. Uwielbiam taniec i najlepiej odnajduje się w latynoskich rytmach. Ponadto wielu moich znajomych określa mnie mianem artysty, co dodaje temu miksowi jeszcze większej wyrazistości w emocjach, co dla mieszkańców Francji i Włoch jest standardem. Tutaj wspomnę jeszcze o tym, że mega podoba mi się w nich pokazywanie swojej wiary. Dostosowują ją do swojego stylu bycia. Nie ma ogólnie przyjętego w Polsce patosu i postawy wyrażającej się nadmierną pokornością wobec wszystkiego. Oczywiście mówię tu o stereotypie, który podczas Światowych Dni Młodzieży udało się kilku grupom złamać m.in. poprzez niesamowicie energetyczny śpiew 🙂

Projekt ŚDM

Projekt, który widzicie na zdjęciu głównym tego posta to symbol mojej integracji z pielgrzymami – właściwie to użyłbym tu słowa przyjaciele, bo tak czułem się wśród nich przez te kilka dni. Obcując z nimi zrozumiałem, skąd wzięła się nazwa tego wydarzenia. To serio jest święto młodych ludzi i tego, co mają najlepsze do przekazania. To festiwal radości, energii i luzu. Wszystko w atmosferze, której nie powstydziłby się najlepszy festiwal muzyczny. Najbardziej podoba mi się to, że religia w tym święcie odgrywa najlepszą rolę – jest w ludziach, a nie zamknięta tylko i wyłącznie w obrządku. To nie święto papieża, czy aktualnie rządzących władz. To wyraz uwielbienia Boga w najbardziej przystępny sposób – bycia razem. Bez kojarzących się negatywnie z kościołem nakazów. Podczas Światowych Dni Młodzieży doskonale widać słowa, które kiedyś średnio działały na moją wyobraźnię, że kościół to ludzie.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *