Podziergane klipy Miley Cyrus
Miley Cyrus zaczynała od roli gwiazdki Disneya. Po wygaśnięciu kontraktu odcięła się od wizerunku, za który pokochały ją nastolatki i stała się przeciwieństwem postaci Hannah Montana. Dziś zatacza wizerunkowe koło, co natchnęło mnie do przyjrzenia się jej twórczości. Poniżej opiszę 3 klipy obrazujące etapy kariery Miley. Oczywiście z dzierganymi stylizacjami 😉
Who owns my heart?
W tej piosence Miley zadaje pytanie: Do kogo należy moje serce? Do miłości czy sztuki? Również z pewnymi wątpliwościami można opisać jej wizerunek w tym klipie. Jest ostry, ale patrząc na kolor włosów i ogólne wrażenie nadal kojarzy się z „poprzednią epoką”. Szczególnie w scenie w łazience, w której uśmiecha się do kamery z wałkami na głowie i szydełkową opaską. Wygląda obłędnie! Moim zdaniem był to strzał w dziesiątkę i furtka, by dojrzewać powoli ze swoją twórczością. Taką taktykę przyjęła np. Selena Gomez. Jednak ona na początku swojej kariery grała czarodziejkę Alex Russo, więc nie ciążyły na niej takie skojarzenia jak na Miley. Jej postać miała tak samo na imię jak ona, a po drugie nawet poza planem serialu w działaniach promocyjnych dziewczyna miała za zadanie nagrywać płyty pod szyldem Hannah Montana. To wszystko sprawiło, że Cyrus uznała, że musi postawić na rewolucję.
Adore you
No i przyszedł czas na mocniej, bardziej i głośniej. Miley ścięła włosy, przefarbowała je na blond i zaczęła batalię samej ze sobą – uznała, że jest neutralna płciowo, na Instagramie dodawała zdjęcia paląc marihuanę, a na scenie próbowała pokazać jaka to ona jest nieposkromiona. Z tej ery pochodzi piosenka Adore you i klip, który można uznać za obleśniejszą wersję Wrecking Ball. Tu też dobry tekst został zajechany przez wizerunek Miley. Dodatkowo pod koniec teledysku dochodzi do bezczeszczenia dzierganej bielizny 😀 Przykro się na to patrzy. Jednak zaostrzenie wizerunku miało też plusy. Nowy image otworzył drzwi do romansu z hip-hopową sceną. Dzięki temu powstał świetny Feelin’ Myself oraz 23.
Malibu
To piosenka, którą słucham bez przerwy od kilku dni. Tak naprawdę miała premierę miesiąc temu, ale trochę obawiałem się włączać promujący ją klip. Po dziwnej płycie Miley Cyrus & Her Dead Petz oraz ekscesach na trasie promującej Bangerz przestała mnie interesować twórczość tej wokalistki. Dobrze jednak, że w końcu się przełamałem i włączyłem sobie omawiany teledysk. Jest on utrzymany w delikatnej i dziewczęcej stylistyce. Wrócił urok Miley, a i stylizacja ze zrobionym na szydełku staniku i spodniach alladynkach sprawia, że można jej wybaczyć potknięcie w Adore you 😉 No i to jak wymawia słowo Malibu, sprawia, że chce się wracać do Mileybu 😉.
Dodaj komentarz