Londyn?! – Nie ma takiego miasta
Wspomniany cytat z „Misia” Stanisława Barei świetnie pasuje do lat pięćdziesiątych do których się dziś razem cofniemy w kontynuacji moich felietonów na podstawie książki Od spódnicy do spodni Krzysztofa Łoszewskiego. Oddaje on w pełni stosunek polskich władz do mody jaki panował w tym okresie. Londyn – symbol mody ulicznej na krawędzi i bez zasad, gdzie jedyną granicę stawiają przekonania i indywidualne potrzeby, kontra sterowana polska rzeczywistość…Ok, bo opowiem Wam wszystko we wstępie. Odboldowuję się i zapraszam do głównej treści;)
Po wojnie w Polsce wykształcił się stereotyp wzorowego obywatela. Był nim robotnik, który obowiązki wobec państwa przekładał nad swoje indywidualne pragnienia. Aby utrzymać jego przekonania, władze ingerowały nie tylko w jego czas pracy, ale również w to, czym zajmował się po wyjściu z niej, w tym również w sposób ubierania się. Wszelkie przejawy indywidualizmu były rygorystycznie tępione. Dzięki skoncentrowanemu działaniu stworzono z obywateli jednolitą masę bez własnych preferencji. A raczej można było jedynie odnieść takie wrażenie, bo kiedy młodym coś nie pasuje, to zrobią wszystko i nie ugną się nawet przed największą karą, aby postawić na swoim. Tak też się stało. Wschodni głos nowego pokolenia reprezentowany był przez bikiniarzy, którzy mocą koloru walczyli ze społeczno-kulturową szarzyzną. A co na to zachód Europy?
Londyn jednak istnieje i ma się dobrze
Do stolicy Anglii bardzo szybko trafiały amerykańskie trendy młodzieżowej kultury. Londyn, więc stał się pierwszym europejskim głosem w sprawie uwolnienia wizerunku młodych. Dotychczas w Europie bowiem kreatorzy mody w swoich kolekcjach nie brali pod uwagę młodzieży. Ich grupą docelową w tym okresie były jedynie osoby starsze. Młodzi ludzie mogli jedynie ubierać się, a właściwie przebierać za swoich rodziców i dziadków. Jednak w końcu rządni zmian postanowili wyjść spoza maminej spódnicy i spodni taty by stworzyć swój wizerunek w 100% zgodny z ich wizją. Jako pierwsza głos postanowiła zabrać młodzież pochodząca z prostych, robotniczych rodzin, która w poczuciu odtrącenia szukała swojej tożsamości. Ubiór stał się sztandarem protestu wobec wartości, tradycji i przymusu. Przykładami w kształtowaniu indywidualnego wizerunku stali się amerykańscy artyści jak: Elvis Presley, Marlon Brando i James Dean. Z czasem zadanie stało się prostsze. Pojawiły się w końcu tak oczekiwane pierwsze butiki przeznaczone dla młodzieży. Najważniejszymi nazwiskami w tym okresie są: Mary Quant i John Stephen. Mary tworzyła dla dziewczyn, a John postanowił zrewolucjonizować wizerunek facetów. Inspiracji szukali na ulicy i w muzyce wypuszczając krótkie kolekcje, tak aby były one dokładnym odwzorowaniem potrzeb młodych ludzi w danym momencie. W ten sposób moda stała się podstawą kontrkultury młodych ludzi.
A gdzie znajduje się mój Londyn?
Londyn, w moim przypadku jest pojęciem metaforycznym, a nie geograficznym. Największy wpływ na moją wizerunkową emigrację miało bowiem nie nowe miejsce, a bliskie osoby, które spotkałem na swojej drodze. To one nauczyły mnie wolności w modowych wyborach i docenili potencjał, który we mnie drzemał. Sam pomysł na siebie od zawsze we mnie tkwił. Od dziecka mój charakter jest w stanie stałej potrzeby ekspresji. Jednakże po szalonych latach podstawówki przestałem dbać o jego wyraz na kilka lat. Pierwszą osobą, dzięki której wyklułem się ze skorupy była Weronika, niesamowicie pokrewna dusza, którą poznałem na studiach. To ona zauważyła sens moich starań i wręczyła zaliczenie egzaminu ze stylu, który „pasuje tylko do mnie i tylko Ja mogę sobie na niego pozwolić”. Dodała mi odwagi i wniosku, że to co noszę jest wyrazem mojej osobowości. Potem był mój kumpel Rafał, który dopingował mnie na tyle, że moda urosła do miana mojej pasji. A Wy odnaleźliście już swój Londyn? Czy jesteście w trakcie rewolucji?
Artykuł ten to trzecia część mojej przygody z książką Krzysztofa Łoszewskiego – Od spódnicy do spodni, którą po przeczytaniu kolejnych jej rozdziałów, omawiam dla Was w postaci felietonów. Zapraszam do drugiej części.
Dodaj komentarz